Bunt nastolatka – czyli rodzinny koszmar

Wstaje rano zły, kanapkę robi narzekając na brak chleba, niewłaściwe masło, na podłogę rzuca nóż a kubek stawia jakby nigdy nic na parapecie. Z domu wychodzi wściekły.
Ze szkoły wraca 3 godziny wcześniej – bo było nudno i wściekły drze się na matkę, że się go o wszystko czepia i próbuje sterować jego życiem. Wieczorem wychodzi do kolegi, wraca po północy i znów jest zły, że matka na niego czekała – bo go prześladuje, szpieguje i nie pozwala żyć własnym życiem! Przecież to on decyduje, to on wie najlepiej, to on ma rację, I jak ty Rodzicu w ogóle śmiesz zwracać mu uwagę.
Rozmawiać nie chce – bo przecież nie ma o czym, skoro rodzic i tak „wielkie g….” wie i równie wielkie g… rozumie.
Jak to przetrwać będąc rodzicem? Patrzeć bezczynnie i czekać aż minie, czy lać nawet jeśli widać, że to i tak nic nie daje. Działać na sumienie i płakać licząc, że coś do niego dotrze?
Problem dorastania dziecka i jego młodzieńczego buntu dotyka każdego z nas. Dla pocieszenia – najczęściej kończy się ok 19-20 roku życia, choć bywa, że wcześniej a w szczególnych przypadkach – wiele później. Jak sobie z tym radzić i jak nie wylądować w szpitalu psychiatrycznym? Trudno powiedzieć.
Można próbować ( nieustająco i z anielską cierpliwością): – rozmawiać z dzieckiem – o czymkolwiek, o wyjściu do kina, o kolegach i koleżankach ( broń Boże o szkole, bo to wywoła wyłącznie wściekłość – o próbę sterowania jego życiem)
Absolutnie NIE należy:
- mówić nastolatkowi, że jak będzie się sam utrzymywał, to wtedy będzie sam rządził swoim życiem,
- że mamy prawo do rozkazywania mu, bo „je i pije za nasze”,
- że jego problemy to kolejne „halo” i nie są ważne
- żeby się przespał bo „jutro będzie lepiej”
- żeby olał „złych” – w naszyc oczach przyjaciół bo są nic nie warci
- że nic w domu nie robi (znajdzie milion przykładów ,że robi a my się czepiamy)
Rodzicu – żeby przetrwać bunt nastolatka musisz uzbroić się w cierpliwość i… czekać, czekać i jeszcze raz czekać. Pamiętaj też punkcie nr 1: żeby przetrwać – nie możemy ześwirować, i dać się poprowadzić za rączkę do szpitala dla psychicznie chorych.