Magiczna wyprawa Szymka Starsona, cz1
Rozdział I
– O nie! Na pewno nie przeproszę Piotrusia! – krzyknął zdenerwowany Szymek Starson.
– Jeśli tego nie zrobisz, Piotrusiowi będzie przykro – odrzekła mama. Szymek zamyślił się, ale nic już nie odpowiedział. Szedł cicho obok mamy zastanawiając się, dlaczego niby miałby przepraszać tego niedobrego Piotrusia. Przecież to on zaczął. Przecież on pierwszy zabrał mu zabawki, więc należał mu się mały kopniak. Ale mazgaj i skarżypyta z tego Piotrusia – myślał Szymek. Zdecydowanie należał mu się kopniak.
Szymon jest chłopcem, który bardzo lubi się bawić. Niestety nie ma zbyt wielu przyjaciół, ponieważ wszyscy boją się Szymka. Wiedzą, że gdy idzie coś nie tak, jak by Szymek chciał, to zaczyna kopać inne dzieci i wyrywać im zabawki. Mimo, że to on właśnie narzekał w myślach na innego kolegę, sam wcale nie był lepszy..
Zawsze kiedy widział, że inne dzieci w przedszkolu zaczynają nową zabawę, starał się do nich dołączyć. Ale wtedy wszystkie inne maluchy uciekały od niego albo wymyślały taką zabawę, że Szymon nie mógł brać w niej udziału.
Kiedyś mała Zuzia budowała zamki z piasku w piaskownicy niedaleko domu Szymona.
– Cześć, jestem Szymek, pobawimy się razem? – zapytał chłopiec podchodząc do Zuzi. Dziewczynka była nieśmiała i nie lubiła bawić się z innymi dziećmi, więc nic nie odpowiedziała Szymkowi. W rzeczywistości nawet trochę się go obawiała. Chłopiec poczerwieniał ze złości, bo dziewczynka go zignorowała i tak mocno kopnął jej wiaderko, że aż się połamało. Zapłakana i przestraszona nie na żarty Zuzia pobiegła do mamy.
Od tamtej pory nikt nie miał ochoty na zabawy z Szymkiem i zaczęto go przezywać Szymek – Rozbójnik. Trudno mu się dziwić. Chłopiec był jedynakiem, dlatego rodzice bardzo troszczyli się o niego. Szymon nigdy niczym nie musiał się dzielić i był z tego powodu szczęśliwy. Rodzice poświęcali mu dużo czasu. Dostawał właściwie wszystko czego zapragnął, ale nigdy nie szanował tych wszystkich przedmiotów.
Ponieważ nie miał rodzeństwa, przez te jego niemiłe wybryki zawsze musiał bawić się sam.
Często było mu przykro z tego powodu. Nie rozumiał, dlaczego inne dzieci od niego uciekają. Kiedy wieczorem leżał pod swoją kołdrą w samochody marzył o tym, że kiedyś stanie się popularny i każdy będzie chciał się z nim bawić.
Chłopiec nie miał jednak pojęcia jak się do tego zabrać. Nie chciało mu się za bardzo starać ani też nie widział w swoim zachowaniu niczego złego. Wydawało mu się, że sprawiedliwie jest dokuczyć komuś, kto nie chce się z nim bawić. Lepiej zostanę taki, jaki jestem – stwierdzał za każdym razem. Rozkoszował się zatem w psotach wobec innych dzieci.
Myślał „skoro nie chcą bawić się ze mną, to nie będą bawić się wcale”.
Gdy wstał następnego dnia, była sobota, a więc dzień wolny od przedszkola. Szymon już miał nadzieję, że będzie mógł cały dzień spędzić na beztroskiej zabawie w ogrodzie, kiedy nagle do jego pokoju wpadli rodzice. Zarządzili porządki w całym domu, a zadaniem chłopca było posprzątanie własnego bałaganu. Oczywiście, jak już się pewnie domyślacie, drogie dzieci, sprzątanie nie należało do ulubionych zajęć naszego bohatera.
Za to uwielbiał on bałaganić. „Po co sprzątać ?- myślał Szymek – przecież i tak znowu się nabrudzi„. Nasz mały bohater nigdy zbytnio nie przejmował się utrzymywaniem porządku. Zawsze mówił, że to „samo się bałagani”. W przedszkolnym plecaku Szymka można było znaleźć stary chleb, który niedługo ożyłby z nadmiaru pleśni, a w szafce na czyste ubrania, o nie- Czy to skarpetka sprzed 3 tygodni? Fuuuj! W kącie zwisały pajęczyny, a na półkach kurz zagnieździł się na dobre. Pająki przebiegające czasem tamtędy zostawiały za sobą nawet ślady na kurzu!
Szymek miał jednak dobre chęci. Bardzo chciał pomóc rodzicom, ale kiedy zobaczył ten spleśniały chleb, skarpetkę i stos papierków zaplątanych w pajęczyny pod łóżkiem, stwierdził, że skoro mama i tak zawsze sprząta w jego pokoju, to pewnie zrobi to i teraz. On nie miał na to siły, mimo że dopiero wstał z łóżka. Nie ma sensu się męczyć z tym wszystkim. Chłopiec niewiele myśląc, usadowił się zatem wygodnie przed komputerem i rozpoczął pasjonującą grę. Nie wiedział, jak bardzo przykro było zmęczonej mamie, gdy zobaczyła, że pokój Szymona wciąż był brudny.
– Niedługo zalęgną się u Ciebie robaki, jeśli nie będziesz dbał o porządek – powiedział zdenerwowany tata.
W ten sposób przebiegł chłopcu cały dzień. Ponieważ tyle godzin spędził jedynie siedząc przy komputerze, nie zdążył się zmęczyć, więc kiedy przyszła pora na spanie, Szymek pomyślał, że wcale nie jest zmęczony i poszedł oglądać telewizję.
– Jest już późno, powinieneś być już w łóżku, kolego – powiedział tata tonem surowym, ale nieco pobłażliwym. Tym oto sposobem, moi drodzy czytelnicy, Szymek zasnął przed telewizorem około północy. Tata przeniósł chłopca do łóżka i sam też ułożył się do snu.
Ciąg dalszy nastąpi..
Autor bajki: Aneta Bilska