Magiczna wyprawa Szymka Starsona, cz4

To, o czym teraz będzie mowa, drogi Czytelniku, pozostaje teraz tylko między Tobą, a mną, ponieważ oboje jesteśmy jedynymi świadkami tych zdarzeń. Cała rodzina Starsonów, a nawet ich czujny pies Samson, pogrążony jest w głębokim śnie, jednak nie wynikał on wcale ze zmęczenia którejkolwiek z osób. Został rzucony na nich pewien czar.

Otóż śpiący i niczego nie świadomy Szymek zwinął się w kłębek i od tej pory ma niewiele wpływu na to, co się z nim dzieje. Śnią mu się wspaniałe i bardzo przyjemne sny, dlatego nie musimy się o niego martwić. Prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu chłopiec śpi tak smacznie.
Wieko tajemniczej skrzyni otworzyło się, a z jej wnętrza wyfrunęły setki małych, złocistych czarodziejek, na skrzydełkach tak niewielkich i tak cieniutkich, że prawie ich nie widać. Czarodziejki przez chwilę stworzyły nad Szymkiem złocistą pobłyskującą chmurę, zupełnie jakby się nad czymś zastanawiały, po czym chwyciły swoimi drobnymi dłońmi naszego bohatera, i dzięki sile setek drobnych szydełek uniosły go ku górze, wkładając chłopca do obszernej skrzyni. Tym oto sposobem Szymon znalazł się w magicznym świecie zwanym Erydanią…

Rozdział II

Szymon obudził się w bardzo niezwykłym miejscu, w którym jeszcze nigdy nie było żadne dziecko. Czuł się tutaj doskonale. Leżał wygodnie na wielkim łóżku, o tak mięciutkim materacu, że chłopiec miał wrażenie, jakby spoczywał na obłoku szybującym po niebie. Nad nim piętrzyły się zwoje tkaniny tworzące piękny, jasnobłękitny baldachim. Nasz bohater przypomniał sobie wydarzenia poprzedniej nocy. Pamiętał, że poszedł na strych, że dobiegały go dziwne dźwięki, ale za nic nie mógł sobie przypomnieć jakim cudem znalazł się tu. No właśnie: „tu” – czyli właściwie gdzie? Wtedy Szymek usłyszał nerwową krzątaninę obok łóżka. Ze strachu schował głowę pod kołdrę.

– Kto tam jest? – spytał Szymek czując, że jest to głupie pytanie, gdy nie widać do kogo je kierujemy. Nagle zza łóżka wyskoczył niewielkich rozmiarów człowieczek o wyglądzie przypominającym stworki z wieka skrzyni. Szymek uchylił rąbek kołdry i na widok jego króliczych uszu i zajęczych kończyn wręcz zaniemówił. Dotąd sądził, że takie istoty żyją tylko i wyłącznie na ekranie telewizora, w kreskówkach. Już wkrótce Szymek przekona się, że jest to naturalny wygląd prawie wszystkich mieszkańców Erydanii i to on wśród nich będzie wyglądał dziwacznie.

 

Stworzenie, które miał przed sobą było ubrane w czerwony sweterek, a jego oczy przypominało rozkwitające niezapominajki. Wzrostem nie przewyższał Szymka. Pamiętajmy, że nasz bohater jest dzieckiem, więc nie jest zbyt wysoki. Niespodziewany gość Szymka wreszcie się odezwał niepewnym głosem.

– Czy.. czy to ty jesteś tym chłopcem, który ma nam pomóc?
Szymon nie wiedział, o co chodzi i dał temu wyraz patrząc się bez zrozumienia na swego nowego znajomego.
– A ty kim jesteś? – wychrypiał Szymek.
– Mam na imię Bonifacy. Jestem hazelowem i mieszkam tu, w Erydanii – przybysz zmierzył chłopca wzrokiem -Ale dziwnie wyglądasz, hi hi – zaśmiał się hazelow – a gdzie są twoje uszy? I nogi też masz jakieś śmieszne.

Szymek wybałuszył oczy. Jeszcze nikt nigdy nie śmiał się z jego wyglądu! Pomijając oczywiście sytuację ze sweterkiem.
– Ja? Spójrz na siebie, masz jakieś dziwaczne uszy i nogi, wyglądasz jak królik! – krzyknął oburzony chłopiec.
Hazelow jednak wcale się nie przejął.
– My, hazelowy, mamy długie uszy i takie nogi. Dzięki temu lepiej słyszymy, kiedy zbliża się niebezpieczeństwo i możemy szybciej uciekać. Jak ci na imię?
– Nazywam się Szymon Starson – powiedział chłopiec siadając na brzegu wielkiego łóżka. Ledwie sięgał stopami podłogi. – Jak się tu znalazłem?

Bonifacy na chwilę zamyślił się.
– Sam nie wiem. W nocy królowa Gracja znalazła cię na schodach zamku, a potem kazała zanieść do najpiękniejszej i najwygodniejszej komnaty.
– Co?! Królowa?! Jaka znowu królowa?! – teraz zszokowany Szymek naprawdę zaczął się martwić swoim nowym położeniem…

 

Autor bajki: Aneta Bilska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *