„Mały grubasek” – to nie jest fajne…
Jeszcze do niedawna w Polsce mówiło się o tym, jak grube są dzieci w USA, które ciągle żywią się fast-foodami albo o tym, jak to w kwestii tycia brytyjskie maluchy już doganiają te amerykańskie. Jednak obecnie okazuje się, że problem ten jest coraz poważniejszy również w naszym kraju…
Statystyki są zatrważające. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez TNS, ok. 30% polskich dzieci spożywa frytki kilka razy w ciągu tygodnia. Jako przekąski traktowane są praktycznie tylko czekolada lub wyroby czekoladowe. Za słodyczami, na drugim miejscu plasują się chipsy. Dopiero, jako trzecie wymienia się owoce.
Dodatkowo, polskie dzieci piją głównie sztucznie słodzone, tuczące napoje, w tym soki, które w rzeczywistości niewiele mają wspólnego z prawdziwymi sokami oraz napoje o smaku coli.
Znacznie mniej maluchów pije wodę, która jest najzdrowsza i najmniej tucząca. To wszystko sprawia, że spożycie cukru i tłuszczu przez dzieci jest stanowczo za duże. Co prawda, wielu rodziców, a tym bardziej dziadków cieszy się, że dziecko „dobrze wygląda”, jednak oceniając obiektywnie, dzieci wyglądają ostatnio ?zbyt dobrze?. Może i dawniej nadwaga była symbolem dobrobytu, lecz przechodząc w otyłość, staje się ona zagrożeniem dla zdrowia dziecka.
Duże spożycie cukru i tłuszczu ma niekorzystny wpływ na rozwijający się organizm. Poza odkładaniem się niepotrzebnych kalorii, takie potrawy i przekąski nie dają żadnych skutków. Nie są sycące, bo wkrótce po skończeniu jedzenia znów pojawia się uczucie głodu. Nie mają witamin ani minerałów, nie zawierają białka, które mogłoby dodać energii. Wpływają natomiast na podwyższenie cholesterolu – choć rzadko o tym myślimy, już w dzieciństwie powinno się dbać o jego prawidłowy poziom.
Tłuszcze nasycone odkładają się w narządach wewnętrznych, upośledzając ich funkcjonowanie i narażając dzieci na różnego rodzaju choroby.
Zbyt duża waga utrudnia poruszanie się i nadwyręża stawy oraz kości. Za to nadmiar cukru niszczy zęby, powodując próchnicę i tycie, a nie przynosząc organizmowi żadnych większych korzyści.
Żeby ratować polskie dzieci przed tyciem, niektórzy politycy chcą wprowadzić zakaz sprzedaży niezdrowych przekąsek w sklepikach szkolnych. Niektóre osoby uważają, że podobny zakaz powinien istnieć punktach handlowych znajdujących się blisko placówki. Natomiast eksperci podkreślają, że nie chodzi tu wyłącznie o zakazy i nakazy, ale przede wszystkim o edukację dzieci oraz rodziców.
Trzeba uświadomić społeczeństwu, jakie konsekwencje niesie za sobą nieprawidłowe odżywianie i wynikająca z niego otyłość. Wtedy zakazy nie będą potrzebne, ponieważ każdy nauczy się samodzielnie dbać o zdrowie i odpowiednią dietę swoją, a także swoich bliskich.
Autor: Sonia Sikorska