Zajęcia dodatkowe – ile to za dużo?

Moda na zajęcia dodatkowe dla przedszkolaków ciągle się nasila. Często scenariusze przeciętnego cztero czy pięciolatka wyglądają podobnie. Pobyt w przedszkolu, w czasie którego jest rytmika, korektywa i zajęcia edukacyjne, po przedszkolu lekcje baletu/angielskiego, grania na fortepianie czy co tam rodzice wymyślą. Dzień takiego dziecka zaczyna się o 8 rano i trwa nieprzerwanie często do 20.

Przerwa na odpoczynek? Jest leżakowanie w przedszkolu…

Na ile zajęć dodatkowych powinno uczęszczać dziecko?

Należy zrozumieć, że dziecko w wieku przedszkolnym potrzebuje odpoczynku oraz zabawy w domu. Małemu dziecku nadmiar obowiązków może wyrządzić więcej krzywdy niż pożytku. Wiek przedszkolny powinien być dla malucha powolnym przystosowywaniem się do późniejszych obowiązków, które trwają wiele lat. Czas ten powinien być poświęcany na naukę nawiązywania kontaktów z rówieśnikami i przyswajanie podstawowych umiejętności. Czas ten pozostaje kluczowy podczas rozwoju dziecka, ale ważne jest, aby był spędzany z rodzicami i dawał poczucie bliskości oraz miłości, a nie był podyktowany jedynie opieką nauczycieli.

Dodatkowe zajęcia? Jak najbardziej, ale raz w tygodniu, a nie pięć razy. Zamiast kolejnej lekcji angielskiego, można pójść razem w weekend do teatru dla dzieci, który również stanowi ważny element rozwoju, czy zabrać na wystawę muzealną. Ale nie wolno zapominać o tym, że place zabaw też są dzieciom potrzebne, tak samo jak zabawa np. lalkami czy samochodzikami.

W XXI wieku dzieci o wiele szybciej się uczą, zwłaszcza sprawniej opanowują wszelkie nowinki technologiczne czy elektroniczne, są bystrzejsze i bardziej ciekawe oraz otwarte na świat. Nie można natomiast przeładować dziecka informacjami. Rodzice powinni mieć świadomość, że mają w domu małego geniusza, ale jak każdy geniusz, ten również potrzebuje wolności i swobody.

Kiedy zajęć jest za dużo?

Jeżeli rodzice widzą, że dziecko wraca z zajęć zmęczone, a w weekend jest apatyczne i najchętniej zostałoby w łóżku, oznacza to, że jest przemęczone i z czegoś warto zrezygnować. Należy również porozmawiać z dzieckiem. Jeżeli uda się stworzyć bezpieczną i pełną zaufania relację – dziecko przyjdzie do rodziców i powie, że ma dość, bez strachu, że zawiedzie ich oczekiwania.

Trzeba również spojrzeć szczerze w lustro i odpowiedzieć sobie na pytanie „czy to moje dziecko chce chodzić na lekcje baletu, czy ja chcę żeby chodziło?” Częstym błędem rodziców jest przypisywanie własnych ambicji dziecku, przez co młody człowiek nie buduje własnej tożsamości, a realizuje marzenia rodziców. Wyrasta potem na zagubionego, nieasertywnego człowieka.

A na zakończenie…

Morał z tego tekstu jest jeden: trzeba pozwolić dzieciom być DZIEĆMI. Nie małymi Einsteinami, ale dziećmi. Po prostu. Warto pamiętać, że czasem wspólne wyjście do teatru z rodzicami więcej zostawi w głowie dziecka niż pięć lekcji angielskiego. Nie hamujcie rozwoju swojej pociechy, a aktywnie go wspierajcie. Zajęcia dodatkowe są bardzo potrzebne i cenne, ale w nadmiarze mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc.

Autor: Barbara Ścisłowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *